Witamy u nas :)

***** UWAGA! *****
Jeśli szczenię ma być juz nie będę wstanie pomóc.

To była opcja dla tych którym nie chce się czytać dalej, natomiast osoby bardziej zainteresowane tematem zaprazam do lektury...

W ostatnim czasie przynajmniej trzykrotnie wzrosła ilość telefonów oraz wiadomości jakie dostaje w sprawie szczeniąt na juz teraz natychmiast. Nie wiem czy spowodowane to jest kwarantanną czy zbieg okoliczności i co Państwem kierowało - czy czas wolny, czy dzieci, czy kolor moich psów, czy po prostu zapadła u Was decyzja na szczenię w nieforunnym momencie ale absolutnie nie była ona sugerowana obecną sytuacją w kraju. Niestety trafiło się kilka osób które zmotywowały albo sprowokowały mnie do tego postu które na wiadomość o braku szczeniąt rzucało słuchawką oraz pierwiastek osób (który nawet był skłonny zapytać kiedy będą i dowiadywali się ze rezerwacje na ten rok zamknięte ale zbieramy na przyszły i chętnie dowiem się o nich czegoś więcej) wyzywał i klnął do słuchawki jakim prawem nazywmy się hodowlą skoro tak mało u nas miotów. Otóz do wiadomości wszystich osób jesteśmy malutką hodowlą domową. Mamy seniora rodu który ma 10 lat i jest juz na zasłuzonej emeryturze, mamy jego córkę wysterylizowaną po dwóch miotach w których urodziło się 23 szczeniąt i zdecydowanie jest to wystarczająca ilość dzieci, mamy jej córkę która ma 4 lata i jest po długich diagnozach które niestety wskazują na to ze szczeniąt po niej nie będzie. Mamy takze jej syna z drugiego miotu który nie jest dostępny dla każdej zgłaszającej się suki i bardzo chcemy mieć miot pod naszym przydomkiem po jego miotowej siostrze ale ona ma na głowie pracę w której ratuje ludziom zycia więc cięzko stwierdzic kiedy będzie u niej odpowiedni czas na macierzyństwo. Mamy takze naszą estońską złotą damę oraz jej córkę czyli jedyne dwie panny które obecnie mogą mieć mioty. Dom nie jest z gumy. A my nie pozbywamy się tych psów które juz nam dzieci nie dadzą zeby ich miejsce zajac bardziej produkcyjnym osobnikiem. Wszystkie psy mają u nas dozywocie. Dzieki temu mamy mozliwość przezywac takie cuda jak miot którego miało nie być bo złotej damie nie udało się zajść w ciąze az 4 razy ale dzieki uporowi mamy po niej 18 cudownych rudasów. Mimo ze zgodnie z regulaminem hodowli zwiazku kynologicznego mogłam ją pokryć przy cieczce ostatniej bo rok kalendarzowy minął od poprzedniego miotu to niewyobrazałam sobie kryć panny cieczka w cieczke. Nie zyje z hodowli a zyje hodowlą. To jest całe moje zycie. Psy są członkami rodziny a nie maszynkami do rodzenia. Jeśli decydujecie się na moją hodowlę to decydujecie się na długie oczekiwanie ale potem zdobywasz nie samo szczenie ale i moje wsparcie na naście lat jego zycia. Loyal Gold to rodzina. Organizujemy psie urodziny, utrzymujemy kontakt. A zeby dostać ode mnie szczenie musicie liczyc sie z selekcją. Prowadzac hodowle w taki sposób nie da się mieć dla kazdego z Was malucha tej płci którą chcecie i wt tym odcieniu ciasteczka który sobie wymarzyliście. Jeśli decydujecie się na mojego wnusia to właśnie przez to w jaki sposób prowadze hodowlę a nie przez to ze akurat miałam złotą suczkę z kędziorkami a w tamtej drugiej mieli tylko białego puchatego chłopaka. Więc jeśli jesteś tym wyjątkiem ze to nie przez covid akurat teraz szukasz psa i trafiłeś na moją hodowlę to pisz dzwoń i będziemy dalej wspólnie planować :) jeśli zaś szukasz szczenię na zabicie nudy prosze odpuść sobie pisanie. Nie lubię być niemiła i jak odbieram wiadomość to nie wybaczyłabym sobie gdybym ją olała i mimo ze odpisanie na jedno pytanie zajmuje chwilę to gdy dostaje się w zasadzie w jednej chwili po 6 wiadomości na raz plus telefon to jednak juz troche czasu pochłania który wolałabym spędzić z psami nad wodą bez komórki w ręku i tłumaczenia kazdemu tego samego. Sciskam kciuki za wszystkich szukających swojego złotego szczescia zeby udało Wam się je odnaleźć. Pamiętacie prosze by była to hodowla związek kynologiczny w Polsce/FCI to juz bedzie połowa sukcesu :) W tym miejscu takze dziekuje z całego serca tym którzy przy mnie wytrwali bo byli tacy co i dwa a nawet trzy lata czekali ;) a takze tym którzy czekają na kolejne maluchy, tym nie tylko dziekuje ale i zycze dalszej wytrwałości :D  

 

A teraz kwestia ceny będzie długo...:

 

Kolejny raz mam pytania czy da się złotą suczkę z odbiorem konkretnie na 66.66.6666. I kolejny raz ktoś ma duże oczy na cenę (a wiem, że cenę mam niższą od dużej ilości hodowli w tym od pseudo...) i kolejny raz mam pytanie czy naprawdę wydrukowanie tego papierka tyle kosztuje? A więc skopiowałam swoją starą odpowiedź pod pewnym postem na którejś z grup:

Nie, te tysiące to nie cena wydrukowania JAKIEGOŚ tam papierka. Bez papierka i za darmo można psa zaadoptować skoro to ma być 'tylko' członek rodziny, 'jedynie' przyjaciel. Daję cudzysłów żeby nie zostać źle zrozumianą. Sama prowadzę DT. Sama co chwila ściągam psy z ulicy i walczę z bezmyślnym rozmnażaniem ale i bezmyślnym kupowaniem/sprzedawaniem psów bo nie mogę patrzeć na to jaki los gotujemy tym naszym 'członkom rodziny' i 'przyjaciołom'. Te tysiące to niby cena jedynie za to że dostajemy psa o jakim marzyliśmy, goldena w każdym calu (wygląd, psychika, temperament, charakter, zdrowie). Ale za tym idzie wiele rzeczy. Zaczynając od tego ile hodowca włożył pracy w odchowanie matki tych maluszków, a jeszcze wcześniej w jej wybór i kupno w innej hodowli bądź sprowadzanie jej na świat u siebie. Ile hodowca włożył pieniążków by przebadać ją od A do Z. Potem kolejnym krokiem to dziesiątki godzin, rozmów, analiz rodowodów, dokopywanie się do zdjęć i filmików nie tylko wybranego psa ale i jego przodków. Często też podróży by oglądać i wybierać najlepszego przyszłego tatusia szczeniąt. Wszystko po to by nowe rodziny mogły cieszyć się stabilnym, odważnym, wesołym członkiem rodziny/przyjacielem. Pomijam dodatkowe względy typu moda na kolor... Moją miłością były złote od zawsze nie bo taka moda ale żeby te Wasze modne złociaki się urodziły też trzeba się troszkę postarać. Nie wystarczy złoty tatuś i złota mamusia. Potem jako, że kawaler wybrany na drugim końcu świata potrzeba czasu i finansów na odpowiednie określenie dnia randki. Pomijam już ceny takiej wyprawy i samego krycia. Szczególnie przy obecnych cenach paliw i kursu walut. No i zaczyna się wyczekiwanie na usg. Wiele razy krycia okazują się puste. Wtedy na nowo jazda po weterynarzach by ustalać co się stało a za pół roku kolejne koszta 'wokół' randki. Bo tamte przecież generalnie urosły na drzewie i wpadły do kieszeni... Jeśli zaś dziewczyna zajdzie w ciążę mamy szykowanie się do porodu. Stres czy wszystko będzie okej. Owszem najczęściej jest. Ale jest mnóstwo sytuacji w których wszystko idzie od startu nie okej. Cesarka, a jeszcze jak wypadnie na nocnym weekendowym dyżurze... No i dalej znowu może być wszystko ok a może być nie ok. Miot Z to miot przy którym w zasadzie nie chce nawet wiedzieć ile leczenie mamuśki mnie kosztowało - jeśli mowa o finansach bo jeśli mowa o nieprzespanych nocach, czasie, stresie pracy to są to rzeczy których nie da się wyliczyć. Ogarnianie dorosłych psów na przemian z maluchami i ich mamą kroplówki, zmiany opatrunków, jazda do weta na kontrole. A może również okazać się że z mamą ok ale z maluchami nie ok a diagnostyka specjalistyczna takiego maleństwa/maleństw wierzcie mi jest nie tylko trudno, kosztowna ale i czasochłonna szczególnie mieszkając w miejscu które jest odległe od większych miast ze specami. Nie wiem czy zauważyliście ale w tym czasie nie ma miejsca na pracę zawodową. Nie pracuję bo dwa cztery na dobę jestem w porodówce a na to macierzyńskiego nie dają mogę sobie na to pozwolić tylko dla tego że mam własny ośrodek opiekuńczo-szkoleniowy dla psów, który najzwyczajniej w świecie jest na ten czas zamknięty a uwaga! wtedy pieniądze nie wpadają magicznie same a przecież np zus dalej trzeba opłacić... nakarmić za coś psy... opłacić weta. Nawet jeśli wszystko idzie bajkowo i kolorowo to ośrodek działa tylko na jakieś 30% i to poza naszym lokum co kosztuje mnie za każdym razem szorowanie siebie, od razu pranie ciuchów żeby nie zwlec maluchom żadnego świństwa od obcych psów. Tak więc na 2 miesiące jestem w zasadzie w robocie całodobowo a nie zarabiam nic. Kolejna kwestia w tej wygórowanej cenie macie na całe życie malucha moje wsparcie, wiedze, doświadczenie. Jestem dla Was w nocy o północy we wszystkie święta czy niedziele. Odbieram telefony o każdej porze, zawsze wywracam wszystko do góry nogami żeby pomóc co by się nie działo. A uwierzcie mi że jak jest dajmy na to 12 szczeniąt to zazwyczaj mam 12 okienek messengera otwartych i odpisuje każdemu na te same pytania o kupce, szelkach, smyczkach, podgryzaniu, wadze, karmieniu i milionie innych spraw na które przeciętny hodowca nie interesuje się pomocą i właściciele muszą pytać i szukać po grupach. Ode mnie właściciele szczeniąt nie szukają nic na grupach nie dlatego że trafiam na samych nie facebookowych właścicieli a dlatego że po prostu mają od tego mnie. Nie znam odpowiedzi na wszystko ale wtedy odsyłam do konkretnych speców w danej dziedzinie czy to wet czy szkoleniowiec a nie na grupy czy fora. Choć oczywiście zdarzają się niestety i poważniejsze sytuacje typu zaginięcia czy operacje. Każde pytanie traktuje tak samo i na każde odpowiadam jakby od tego zależało życie mojego wnusia i tak przez naście lat każdego z nich. Tego oczywiście też nikt nie liczy do ceny. Zresztą przed tym jak powierzę komuś psa z każdym mam spotkanie u siebie, poświęcam często gęsto po pół dnia, odpowiadam na pytania w zasadzie tracę weekend albo popołudnie które mogłabym spędzić z rodziną albo na odpoczynku albo po prostu na jakimś szkoleniu psa i za to zarobić. A za to nie zarabiam nic. Nie raz i nie dwa zawracał ktoś głowę wypytał o wszystko zajął cały dzień a potem już się nie odezwał nawet. Nie lubię też tego co sami hodowcy wykreowali że ludzie boją się pytać o cenę. I potem poświęcam takiemu komuś miesiąc rozmów, spotkania, wyciągnie ode mnie całą wiedzę a na koniec spyta o cenę i sorry ale dla nas za drogo. Nie można od tego zacząć i oszczędzić nam wszystkim czasu? Ja doskonale rozumiem, że ktoś może nie chcieć albo może nie stać kogoś na wyłożenie takich pieniędzy na psa. Nie mam o to pretensji a to pytanie wtedy jest podstawą żeby wiedzieć na czym się stoi. Ale wracając do kosztów - dodatkowo całe te wolne od pracy jest niezbędne by mieć czas na odpowiedni socjal maluchów, odpowiednie wyżywienie, odpowiednie stymulowanie a co za tym idzie zapewnienie wypadów w różne miejsca, zapewnienie różnych zabawek, dźwięków. Pomijam już cuda wianki z wyżywieniem jak trafi się miot z delikatniejszymi brzuszkami. Zresztą jak chce się psa odpowiednio przygotować do nowych domów to jest zabawa żeby maluchy były i na mięsku które nie może być byle jakie i na karmie też najlepszej. Bo przecież w nowym domu może ktoś chcieć barfować a ktoś może chcieć karmą karmić więc brzuszki musza przyswajać wszystko. Oczywiscie w między czasie owoce i warzywa do chrupania. Szczepienie i odrobaczenia nie byle czym i nie tylko po to by wbić w książeczkę albo i nie. Tylko też z wetem u nas w domu żeby nie ciągać po lecznicach czyli też dodatkowe koszty wizyty domowej. Dodatkowa kwestia to koszty związkowe czyli te potrzebne do wyrobienia papierów. Ale dzięki tym kosztom są kontrole hodowli, czy maluchy są w dobrych warunkach itd. Są niezbędne żeby eliminować pseudo hodowle, które takich kontroli nie mają i trzymają maluchy rozpadających się oborach gdzie świata nie widzą a do tego teraz drukują sobie również pseudorodowody na drukarkach domowych... Ten papierek w postaci rodowodu ZKwP FCI (oczywiście i tutaj trzeba włożyć swój wkład jako przyszły właściciel bo niestety i pod naszym szyldem zdarzają się hodowle przez małe h) jest tylko potwierdzeniem całego trudu jaki hodowca włożył w to by powołać na swiat to małe cudo i w to by znalazło to cudo najlepszy dom z możliwych. A jak jesteśmy przy domu i odchowie miotu w domu a nie oborze to policzyć jeszcze trzeba wszystkie środki czystości, papiery ręcznikowe, podkłady, zużywanie się pralki która chodzi dwa razy dziennie i nie ma łatwego zadania do wykonania... Przy temacie domu dochodzi też zdrowie. Nie chcecie wiedzieć w jakim stanie jest mój kręgosłup po odbieraniu porodu i spaniu w porodówce pierwszych kilku nocy, po noszeniu szczeniąt które ważą coraz więcej. Często pytacie mnie jak długo musicie nosić po kilku schodkach jednego malucha. Ja mam najczęściej naście do noszenia. No i na koniec gratis w postaci wyprawek. Fajnie jest coś dostać co nie? a nie samego psa i pa. A myślicie, że hodowcy to dostają za ładny uśmiech i ładne oczka maluszków? niestety nie. To oczywiscie dodatek i wedle uznania hodowcy. Ja lubię jak maluch coś dostaje od babci na nową drogę życia. I generalnie nie przeliczam tego wszystkiego na pieniądze. Tak samo jak fakt, że nie wypycham maluchów od razu jak tylko zaczynają jeść stałe jedzonko. Często maluchy zostają dłużej bo ktoś np zaplanowany miał już wyjazd albo urlop na później i wtedy takie maluchy też są dalej odpowiednio do wieku szczepione, odrobaczane, przyuczane już do kolejnych etapów życia w domu, często umieją załatwiać się już na dworzu, chodzą na smyczy itd. Niejednokrotnie coś poniszczą dodatkowo w tym czasie. Tego też nikt nie widzi przecież... Takie posty i wiadomości sprawiają że się wszystko we mnie skręca i w końcu się ulało. Nie wiem na ile napisałam składniowo, nie wiem na ile i do kogo to dotrze bo po prostu nigdy tego nie robiłam. Nie żyję z hodowli a dla hodowli. I nie wyliczam tego żeby nie wiedzieć ile muszę dokładać tak właściwie do tego wszystkiego więc nie wiem czy wszystko wymieniłam ale powinno już to dać pogląd na to co składa się na cenę szczenięcia. Jak komuś za drogo to serio jest mnóstwo hodowli, które chętnie zamkną za wami drzwi i na tym zakończy swoje działanie hodowlane ktore zaczęło się jedynie zbadaniem bioder, zrobieniem hodowlanki i pojechaniem do psa max 100km. Tam ceny będą niższe i nie będą mieli takich wybujałych warunków jakie ale w takiej sytuacji raz jeszcze się powtórzę polecam pękające w szwach schroniska albo fundacje goldenie które też mają zdecydowanie nadmiar psów do adopcji. Uf. chyba tyle. aaa i mili moi może to być zaskoczenie ale u mnie ani płeć ani kolor ani przeznaczenie psa nie mają najmniejszego znaczenie w cenie. Więc to że chcesz synka a nie córkę i że nie chcesz jej wystawiać nie oznacza, że szczenię będzie tańsze. Nie zrozumiem nigdy hodowli które mają suczki droższe od psów albo tak zwane pety czy wnętry tańsze od pozostałych szczeniąt. Macie oczywiście do tego prawo więc proszę nie róbcie mi wywodu dlaczego tak a nie inaczej pod tym postem U mnie każdy maluch jest wart tyle samo. Każdy dostaje tyle samo miłości, tyle samo uwagi, te same jedzenie, te same szczepienia, te same odrobaczenia, te same zabawki, itd. więc i cena jest jednakowa. Teraz to tyle.